sobota, 14 czerwca 2014

~3. "Chcesz zamieszkać w domu starców?!" ~

W pierwszej chwili nie miała pojęcia co ma zrobić. Mężczyzna również się nie odzywał. Patrzyli na siebie w milczeniu. Brunetka nie miała wątpliwości ,że blondyn ją rozpoznał ,jednak postanowiła kompletnie to olać.
- Justin ,prosiłam ,żebyś nie rozmawiał z obcymi. - Podeszła do syna i wzięła go za rękę ,po czym zwróciła się do Eddiego. - Przepraszam pana bardzo. 
- Ależ nic się przecież nie stało. - Zaśmiał się blondyn. - I jaki pan?! Mam 25 lat.
Wzruszyła ramionami.
- Ale się nie znamy. - Palnęła czując jak robi jej się duszno. Nie chciała rozmawiać z nim więcej niż to było konieczne. - Do widzenia. - I zaczęła ciągnąć swojego syna do wyjścia ze sklepu. 
- Czekaj mamo! Porozmawiajcie. - Poprosił blondynek tkliwym głosikiem.
- Justin śpieszę się. Ktokolwiek to jest ,nie będę z nim rozmawiać. - Odpowiedziała.
 - To Eddie, mój wychowawca. - Odparł z dumą. Nie rozumiał o co chodzi Patricii. Choć słabo znał Millera, to uważał mężczyznę za wzór do naśladowania. Nie widział nic złego w rozmowach z nim. Jednak był tylko dzieckiem, więc musiał słychać matki.
- Miło poznać. - Williamson odwróciła się w stronę blondyna i posłała mu kwaśny uśmiech. Tylko na tyle było ją stać. Przecież nie będzie wdawała się z nim w jakieś nie wiadomo jak długie rozmowy. Zwłaszcza ,że pewnie nie obyłoby się bez pytań dlaczego uciekła ,gdzie była ,dlaczego nie zadzwoniła. O nie. Tego brunetka za wszelką cenę chciała uniknąć ,tak samo jak i patrzenia na swojego byłego chłopaka. 
- Hej, Pat... Justin, myślę że powinieneś posłuchać mamy. Jeśli mówi ''idziemy'', to idziesz. Rozumiesz? - Patricię zatkało. Jak on w ogóle śmiał pouczać jej syna?! Sama doskonale sobie radziła przez sześć lat, kiedy jego nie było.
- Rozumiem ,że pan jest jego wychowawcą ,i dziękuje bardzo za pomoc ,ale poza szkoła ,niech pan pozwoli ,że to ja będę wychowywać mojego syna. - Warknęła. Nie podobało jej się zachowanie chłopaka. Najchętniej pewnie zaczęłaby się z nim kłócić ,ale niestety byli w miejscu publicznym.
- Dobrze. I nie mów do mnie pan. - Syknął przez zęby tak, że Justin nie usłyszał.
- A jak mam mówić? Szczur ,żabojad ,a może karaluch?
- Eddie, Gaduło.
Serce dziewczyny zabiło szybciej. Nienawidziła kiedy Miller nazywał ją w ten sposób ,jednak tęskniła za tym. Usłyszeć to z jego ust ,po 6 latach było jak przeniesienie się w przeszłość. Brunetka jednak potrząsnęła głową odganiając przypływające wspomnienia. 
- Nie mów tak do mnie. - Było wszystkim co powiedziała. Potem wzięła Justina za rękę i opuściła sklep nie oglądając się za siebie. 

- Dlaczego już idziemy? - Spytał rozżalony chłopczyk.
- Bo idziemy. - Odpowiedziała krótko. Nie miała zamiaru wchodzić w większą dyskusję z synem. Zwłaszcza ,kiedy tematem miało być jej naganne zachowanie w stronę Eddiego. 

- Mogłabyś znaleźć sobie w końcu faceta. - Stwierdził blondynek. Bardzo brakowało mu ojca, którego nigdy nie miał.
- Nie potrzebuję go. - Mruknęła.
- No jasne... Mojego tatę też zostawiłaś?
Dziewczyna aż przystanęła. Czy Justin musiał ją o to pytać? Nie chciała wracać do sytuacji sprzed 6 lat. Ilekroć próbowała zapomnieć ,wyrzucić z głowy wszystkie wspomnienia ,zawsze musiało stać się coś co jej to uniemożliwiało.
- Musimy o tym rozmawiać?
- Wiedziałem! Zawsze tak jest! Nigdy nic o nim nie mówisz! Nie obchodzi cię jak ja się czuję! Wszyscy mają tatę, tylko nie ja!
- Justin proszę... - Nie chciała tego słuchać. Wiedziała ,że rani go ,ukrywając prawdę ,ale uważała ,że trzymanie jej w sekrecie wyjdzie na dobre wszystkim.
- Dobra! Nie chcesz, to nie mów... Kiedyś ci się odwdzięczę.
- Mhm.
- Chcesz zamieszkać w domu starców?!
- O czym ty mówisz? - Zmarszczyła czoło.
- Mówię, że się odwdzięczę.
- Co to ma wspólnego z domem starców?
- Oddam cię tam w nagrodę!
- Dobrze. - Postanowiła nie brać tych słów na poważnie.
- A tata Malika oddał tam gęś!
- Fajnie.
- Idźmy już do domu. - Poprosił blondynek.
Brunetka skinęła głową. Właśnie wchodzili na ulicę ,na której znajdowała się kamienica ,w której mieszkali.
- Co chcesz na obiad, synku?
- Nic. - Kiedy otworzyła drzwi ,od razu pobiegł zamknąć się w swoim pokoju. Do końca dnia ,już z niego nie wyszedł.

      
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLGyLmkY5INB7CLIVBgjIQA3xqdkMmCTuAqhTisOZTRAhK9X3Y_7sVwc61eRZPL0M61Gw11Po_q9eqt5x852blE25ubflNfdivedXfuDSQX2EKWC1nSK2Le7YcDANc_MR91UEyZtYK8M4-/s1600/linia.png
                                        
Rano Patricię Williamson obudził dźwięk telefonu. Właśnie przyszedł do niej SMS. Niechętnie otworzyła oczy i przeciągnęła się.Sięgnęła do komórkę i odczytała wiadomość ,która była od prywatnego numeru. Jutro było zebranie z rodzicami. Obecność obowiązkowa. Dziewczyna aż westchnęła. Nie chciała rozmawiać z nauczycielem Justina ,który na dodatek był jego ojcem ,o tym jak sobie radzi w szkole. Ale nie miała wyjścia. Niestety.
Dziewczyna niechętnie wstała z łóżka i poszła do pokoju Justina.
- Wstawaj, kochanie. Trzeba iść do szkoły
- Super! - Chłopiec niemal wyskoczył spod kołdry.
- Cieszysz się? Ja nienawidziłam szkoły...
- Ale Eddie powiedział ,że dzisiaj zabiera nas na wycieczkę po okolicy!
- Bardzo fajnie... Tylko nie mów, że do lunaparku!
- Nie wiem. Powiedział ,że to edukacyjna wycieczka!- Justin w szybkim tempie zaczął się ubierać.
- Idziecie do lasu? - Spytała brunetka.
- Nie wiem! Tajemnica.
- Oczywiście, co za nieodpowiedzialny knur. - Mruknęła cicho.
- Lubisz go! - stwierdził blondynek.
- Nie znam go. - Skłamała.
- Wiem ale! Podoba ci się! Widzę!
- Miałeś zły sen? - Zapytała Williamson z troską, głaszcząc syna po głowie.
- Mamo! - Pisnął odsuwając się. Z grymasem poprawił fryzurę. - Tylko nie włosy.
- No pięknie! Wychowałam syna na następcę Jerome'a Clarke'a... - Mruknęła do siebie.
- Kto to? - Zainteresował się chłopiec.
- Mój przyjaciel z liceum. Zawsze miał świra na punkcie swojej fryzury.
- Mój tata?! - W chłopcu zaświeciła nadzieja.
- Nie, twój tata nie był na tyle dojrzały żeby się tobą zajmować razem ze mną.
- Nie kochał mnie? - Blondynek od razu posmutniał.
- Oczywiście, że cię kochał, skarbie. Po prostu nie mógł się tobą zająć.
- I nie chciał mnie znać?! - Był rozżalony. Od zawsze wyobrażał sobie swojego ojca jako fajnego ,zabawnego człowieka ,który da mu miłość.
- Chciał, ale on... Nie żyje. - Skłamała.
Chłopiec się uciszył. Nie spodziewał się takiej prawdy. Przez całą drogę do szkoły nie odzywał się.
Kiedy dotarli do budynku Patricia pocałowała go w czoło.
- Przyjść po ciebie, czy wracasz z Danielem?
Wzruszył ramionami wciąż przybity. Uniósł oczy ,a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Cześć Eddie.
Williamson odskoczyła jak oparzona. Co on tu robił?! Mógł tu być?! No jasne, że może, przecież jest nauczycielem. Co za głupie pytania chodziły po głowie dziewczyny.
- Cześć Justin. - Odpowiedział blondyn uprzejmym tonem. Od jakieś chwili stał za brunetką. Odwróciła się i spojrzała na niego. - Dzień dobry Panno Williamson.
- Cześć, zmoro.
- Jaka tam zmora. - Roześmiał się patrząc na zegarek. Do lekcji było jeszcze masę czasu. - Masz ochotę na kawę?
- Nie bardzo, bo nie znoszę karaluchów.
- Mamo ,przestań być wredna! - Pisnął Justin. Zupełnie nie wiedział ,dlaczego jego mama tak się zachowuje. Normalnie taka nie była.
- Przepraszam synku, ale naprawdę nie mogę.
Eddie parsknął śmiechem ,ale nie skomentował tego.
- Z czego rechoczesz żabo?! - Oburzyła się Williamson.
- Masz fajną mamę. Dawno nie spotkałem kogoś tak zabawnego. - Powiedział i wszedł do schodach budynku ,po czym odwrócił się. - Do widzenia. - I zniknął w środku.
- Cześć Eddie...
- Mamo! - Chłopiec spojrzał na nią z wyrzutem. - Czemu taka jesteś?!
- Ale jaka? Nie wychowana i straszna? No, przykro mi Justin. To wina babci.
- Jesteś okropna. - Mruknął i odwracając się pobiegł do swoich kolegów kawałek dalej.
Patricia głośno westchnęła. Nagle usłyszała za sobą głos.
- Panna Williamson?! Co ty tu robisz, Patricio?
Zamknęła oczy i odwróciła się w stronę mężczyzny. Gorzej być nie mogło...

- Dzień dobry ,panie Sweet.
- Dobry, dobry. Co cię tutaj sprowadza? Wspomnienia?
- Też. - Przyznała. - Właśnie przyprowadziłam syna do szkoły.
- Masz syna? - Zdziwił się Eric. - Tego się nie spodziewałem. Patricia Williamson matką...
A pana syn ,ojcem...Chciała powiedzieć ,ale się powstrzymała.
- No właśnie.
- Bardzo się cieszę, że ułożyłaś sobie życie. Pozdrów ode mnie szczęśliwego tatusia. - Zaśmiał się Sweet. - Muszę już iść na lekcję.
- Do widzenia. - Odprowadziła go wzrokiem. Jego słowa dały jej do myślenia. Co byłoby gdyby nie uciekła? Czy Eddie podjąłby się roli ojca? Może byliby szczęśliwi ,a teraz może nawet już po ślubie. Justin również miałby ojca i mógłby w pełni cieszyć się życiem...Odganiając od siebie te myśli ,westchnęła ,obróciła się na pięcie i zaczęła kierować w stronę domu.

 C. D. N.

 Pierwszy rozdział od jej emerytury pisany z moim Olsonem ^.^ Cieszycie się, że wróciła? Ja bardzo! Rozdział dedykujemy naszej kochanej Luu, która mnie cały czas pospiesza z pisaniem xD

14 komentarzy:

  1. O jeju!!*.*
    Co za rozdział !!
    No cudo:*
    Też się cieszę ,że wróciła haha!!
    Ale rozdział o jejuu <33
    Poznał ją!! Kurde no to jest przeznaczenie. I ojciec żyje,oj Justin .
    FAJNY rozdział pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !!!!!!!!! Czekam na next !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdzial!!!! :*
    Wreszcie rozdzialek!!!!! :3
    Czekam z niecierpliwoscia na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, wszystko pięknie i idealnie, ale dlaczego tak długo trzeba było czekać?! Mam nadzieję, że następny rozdział będzie szybciej c: ^^

    xoxo,
    Lost in dreams

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie sie doczekałam rozdzialu kocham go poprosru kocham i chce kolejny jutro !! Heh ale na poważnie pisz czesciej bo sie porycze

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o*
    tyle powiem :D
    *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o* *o*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego Patracia nie powiedziła Justionowi prawdy o Eddiem ? Czy powie synowi o Eddiemim

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny, kiedy Eddie się dowie ?

    OdpowiedzUsuń
  10. O jejku! Po raz pierwszy weszłam na twojego bloga i twoje opowiadanie są powalające! Miód, malina... Dodałam go do swoich ulubionych blogów na moim blogu! Teraz pozostaje mi czekać na kolejną twą część ;)
    PS: Zapraszam też do siebie. Liczę, że go zaobserwujesz i bd czytała i komentowała ;) http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny!! <3
    dawaj szybko następny :3

    OdpowiedzUsuń
  12. mefaa się jaram
    podoba mi się strasz nieee
    - ps reaktywowałam konto

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na pierwszy odcinek nowej historii pt "Gdy opadnie mgła"http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/2014/07/gdy-opadnie-mga-nowy-poczatek-1-by.html Liczę na szczerą opinię *.*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy